Reklamy na czole i inne mniej znane formy marketingu

Ile musieliby wam zapłacić abyście pozwolili wykorzystać własne czoło jako formę poruszającego się baneru? 5000 złotych? 10 tysięcy? 50? A może nigdy nie zdecydowalibyście się na takie działanie? W 2003 roku grupa 64 studentów z USA postanowiła jednak nieco dorobić...

Forehead advertising

Finanse studentów rządzą się własnymi prawami, zatem nic dziwnego, że znalazły się osoby, które za stosunkowo proste zadanie zdecydowały się zarobić 150 dolarów za tydzień reklamowania takich firm jak Roommates.com - na własnym czole, pod postacią tatuażu tymczasowego.

Tzw. "forehead advertising", bo tak określono rodzaj promocji firmy, których logotypy bądź adresy WWW znajdują się czołach "żywych banerów", nigdy nie przeżył wielkiego czasu świetności ale wykorzystywany był doraźnie przez kilka lat w pierwszej dekadzie XXI wieku.

W roku 2004 japońska marka motoryzacja Toyota wykorzystała reklamę na czole w kampanii nowego modelu samochodu - Scion tC. Nietypowa akcja promocyjna trwała zaledwie trzy godziny i miała miejsce na jednym z najpopularniejszych skwerów świata - Times Square. Jak podaje serwis adage.com - za 3 godziny wynajęcia czoła, firma płaciła chętnym 33 dolary.

Jeszcze ciekawsza historia dotycząca forehead advertisingu wiąże się z serwisem aukcyjnym eBay, na którym niejaka Karolyne Smith poddała licytacji przestrzeń na swoim czole. Umowa dotyczyła permanentnego tatuażu na czole Kari, zaś obiektem reklamy był serwis GoldenPalace.com.

Kati Smith

Karolyne Smith z permanentnym tatuażem na czole - wszystko to za zaledwie 10 000 dolarów.

Fajny tyłek czyli guerilla marketing

W 2004 roku jedna z agencji o nietypowo brzmiącej nazwie "ass-vertise" wpadła na pomysł aby w przykuwający uwagę sposób zareklamować zajęcia fitness, których celem było budowanie dużych...pośladków. W kampanii wzięły udział młode i szczupłe osoby, które na swoich ciuchach nosiły specjalnie przygotowane majtki z dużym napisem "Booty Call".

Kampania miała miejsce w Nowym Jorku na Manhattanie dzięki czemu bardzo szybko spotkała się z ogromnym odzewem osób zainteresowanych niesztampową promocją. Według serwisu neatorama.com strona internetowa dla zainteresowanych nowym rodzajem zajęć fitness przyciągnęła 800 tysięcy internautów.

Booty Call 2004 Nowy Jork Manhattan

Źródło: neatorama.com

Marketing niedoborów

Zastanawialiście się kiedyś jak to się dzieje, dlaczego niektóre produkty w sklepach internetowych lub niektóre usługi w serwisach internetowych wydają się być dziwnie mocno popularne akurat wtedy, kiedy właśnie je przeglądacie?

Obawiam się, że nie kryją się za tym nic więcej jak sprytne sztuczki, które sprawiają, że odnosimy wrażenie, iż produkt, który właśnie przeglądamy rzeczywiście jest bardzo popularny i szybko się sprzedaje ("to może lepiej go kupić, no albo chociaż zrobić rezerwację w koszyku?"). Marketing niedoborów (ang. scarcity marketing) najczęściej jest stosowany w marketingu internetowym w dużych e-commercach oraz w serwisach rezerwacyjnych o dużym stopniu popularności. Zobaczcie jak wygląda to na przykład na booking.com:

marketing niedoborów Booking

Próbnie skorzystałem z oferty hotelu, który znajduje się w centrum Wrocławia. Hotel ten tuż przy chodniku, na ścianie budynku posiada zamontowaną tablicę, która informuje o liczbie dostępnych miejsc. Gwarantuję Wam, że zwykle liczba ta jest na tyle wysoka, że zmieściłaby się tam duża (bardzo duża) wycieczka sympatycznych Niemców. Z informacji na stronie okazuje się jednak, że B&B jest bardzo popularne i najlepiej będzie jeżeli podejmę decyzję już zaraz, za 2 minuty. Booking informuje mnie, że mój pomysł to świetna okazja (akurat dziś), wiem również, że aż 611 osób szuka hotelu w tym samym czasie we Wrocławiu, a skoro jest mało miejsc, to może lepiej się streszczać? Dodatkowo jestem informowany o rezerwacji zaledwie godzinę temu - kurcze, naprawdę muszę szybko decydować, przecież poniedziałek już za 2 dni.

Ale, ale - mój nocleg właśnie potaniał! Cóż za fantastyczna informacja!

No nic, klikam rezerwację:

rezerwacja w Booking

ŁAT? Dwie osoby już rezerwują?? Jeżeli wyjdę, to moja rezerwacja przepadnie? Oczywiście, że zarezerwuję.

A tak naprawdę to nie.

Sztuczki programistyczne na Bookingu to tylko i wyłącznie stosunkowo proste i tandetne naciąganie osób niezdecydowanych na jakąkolwiek rezerwację. W wielu miejscach (noclegowych) moglibyście się zdziwić odnośnie już złożonych rezerwacji :) Nie twierdzę, że metody marketingu niedoborów stosowane na takich serwisach jak Booking (bo znajdziemy to także na np. Nocowanie.pl i jeszcze paru innych witrynach) są złe - dla ich właścicieli są świetne. Źle jednakże wpływają na decyzje osób, które są mniej cierpliwe i podejmują je na podstawie poleceń zamiast zdrowego rozsądku.

Marketing niszy rynkowej

Kolejne pytanie - czy próbowaliście dowiedzieć się dlaczego tak wielu problemów "pierwszego świata" wciąż nie zostało rozwiązanych? Zwykłe problemy przeciętnego człowieka, na które do tej pory nikt nie znalazł rozwiązania mogą stanowić pomysły na zarobek. Wszystko co trzeba zrobić to znaleźć swoją niszę, a następnie stać się liderem w zaspokajaniu jej potrzeb.

Taką drogą poszła marka Bonobos. W 2007 roku Brian Spaly i Andy Dunn zainwestowali 60 tysięcy dolarów, aby wprowadzić na rynkę nową linię odzieży męskiej - dobrze dopasowane spodnie. Po zanalizowaniu rynku i przekonaniu się o licznych problemach mężczyzn związanych z dopasowaniem spodni, postanowili wstrzelić się w niszę i produkować wyłącznie spodnie, które byłyby dopasowane perfekcyjnie.

Co więcej - swój marketing opierali na budowaniu relacji z klientami, którzy kolejne zakupy mogli podejmować na podstawie licznych rekomendacji sklepu Bonobos wynikających z ich sugestii. Jedno z kluczowych haseł marki głosi "Styl to opinia, dopasowanie to fakt". Marka Bonobos wierzy, że sukces leży w sprostaniu często bardzo rygorystycznym oczekiwaniom klientów.

Ich pierwotny produkt - spodnie męskie (obecnie także inne ubrania oraz akcesoria) - miały być ich sztandarem - przede wszystkim perfekcyjny krój oraz dopasowanie. Wstrzelenie się w niszę rynkową przyniosło Bonobos olbrzymi sukces. Obecnie - po 10 latach na rynku - firma jest warta 300 milionów dolarów, a niedawno trafiła do portfela amerykańskiego giganta - Walmartu - za 310 milionów dolarów.

Bonobos

Źródło: bonobos.com

Jakie będą dalsze losy Bonobos pod zarządem Walmartu - przekonamy się. Warto dodać, że Bonobos był pierwszym tak dużym sklepem sprzedającym odzież wyłącznie online. Dopiero po jakimś czasie powstały specjalne butiki pod szyldem marki, w których odzież można było przymierzyć...ale nie kupić na miejscu - ta przychodziła do nas kurierem. Cóż, marketing niszy rynkowej rządzi się własnymi prawami.

Drip marketing

Pozyskiwanie informacje na temat użytkowników i kreatywne wykorzystanie ich w mailach może być sposobem na uzyskanie konwersji (oraz jej wzrost). Jednym ze sposobów na to jest drip marketing - trudno przetłumaczalny zwrot, któremu najbliżej chyba do "marketingu kropelkowego". Polega na swoistym "drążeniu" (podobnie jak kropla drąży skałę) potencjalnego klienta, aż ten - po coraz trafniejszych zachętach w mailach, w końcu postanowi skorzystać z przedstawianej mu oferty.

Kampanie drip marketingu nie zawsze muszą zmierzać wprost do konwersji pod postacią zysku finansowego. Można wykorzystać je do edukowania potencjalnego klienta (np. pod postacią coraz bardziej szczegółowych ebooków lub ekskluzywnych raportów). Marketing kropelkowy polega na wykorzystaniu wiedzy na temat czynności wykonanych przez daną osobą, a następnie na podstawie podjętych przez nią kroków, przygotowanie komunikatów. Warto zobaczyć jeden z trafniejszych przykładów:

XOsoft drip marketing

Źródło: blog.wishpond.com

Firma XOsoft wykorzystała wiedzę na temat pojawienia się na stronie osoby potencjalnie zainteresowanej ofertą i po 3 miesiącach postanowiła wysłać jej maila z przypomnieniem o swoim istnieniu - warto zauważyć, że mail zawiera elementy personalizacji:

  • imię (zbieżność przypadkowa),
  • czas ostatniej wizyty,
  • cel ostatniej wizyty,
  • sugestię na temat zmian, które mogą się spodobać właśnie tej osobie

Im bardziej zbliżamy się do potencjalnego klienta i mocniej dajemy mu do zrozumienia, że znamy jego potrzeby i wiem jak je zrealizować, tym większa szansa na to, że osiągniemy sukces.

Awkward marketing

W jaki sposób można reklamować produkty lub usługi, które odpowiadają na potrzeby dużej grupy osób, ale nie istnieją na rynku, bo...nikt nie wie co zrobić, by przełamać tabu?

Awkward marketing to sposób promocji marek, których portfolio stanowi produkt lub usługa, z której chętnie skorzystamy ale wstydzimy się o tym powiedzieć.

W 2013 roku na rynku pojawiła się marka, która postanowiła sprzedawać nietypowy produkt - pogromcę nieprzyjemnego zapachu w toalecie. Co ciekawe, twarzą pierwszej reklamy, która w czasie nieco ponad 4 lat (licząc od początku do dziś) zanotowała niemal 40 milionów wyświetleń - była jedna osoba, pewna siebie kobieta pokazywana w dość wymownych sytuacjach - "posiedziska na tronie".

Poo~Pourri to specjalny spray, który aplikuje się w stronę wody znajdującej się w toalecie, jeszcze przed skorzystaniem z niej. Jak twierdzi producent i tysiące zadowolonych klientów, dzięki Poo~Pourri można bezpiecznie korzystać z toalety w miejscach publicznych, w pracy czy...u znajomych, nie martwiąc się o...no dobra - za dużo tego ;)

Wszystkie filmy znajdujące się na oficjalnym kanale marki na YouTube mają już łącznie ponad 102 miliony wyświetleń, a liczba ta stale wzrasta za sprawą kolejnych filmików o stosunkowo wysokim potencjale wirusowym.

Poo Pourri

Źródło: youtube.com > Poo Pourri

Wróćmy do awkward marketingu. Jego rola polega na sprawnym przygotowaniu kampanii reklamowej dla produktów lub usług, które objęte są swoistym tabu - to już wiemy.

Co zrobić, aby kampania mogła zostać zaliczona do udanych?

  • niezwracanie uwagi na "problem", a przedstawienie sprawy tak, aby wszyscy zrozumieli, że rozmawiamy o czymś normalnym, codziennym
  • wyjście do ludzi z ludzką twarzą, bez maskowania się, statystyk, smutnych min czy wypunktowywania ludzkich słabości
  • stałość w działania, jednorazowe akcje mogą zostać postrzegane jako eksperymenty, zaś bycie konsekwentnym przekłada się na świadomość sukcesu wśród konsumentów, a ta motywuje do skorzystania z oferty przez kolejne osoby, które początkowo obawiały się, że zrobią to jako jedyne
  • wskazanie na magiczne rozwiązanie - coś co konsumentowi mogło wydawać się nierealne, może zostać rozwiązane stosunkowo prosto, "wystarczy, że użyjesz TEGO!"

Jak nie prowadzić kampanii awkward marketingu?

  • wskazywanie na problemy
  • wytykanie palcami - "Czy masz problem z ...?"
  • wskazywanie na błędy wśród odbiorców, ich niekompetencję
  • skazywanie na ostracyzm i sugerowanie, że tylko produkt X lub usługa Y może pomóc
  • bycie bezczelnym i chamskim
  • podejście do promocji w sposób wybiórczy - wyraźne wskazywanie na konkretną płeć, grupę społeczną, grupę wiekową itd.

Podsumowanie

Świat marek i świat konsumentów często są ze sobą zbieżne, niejednokrotnie trudno jest znaleźć idealne rozwiązanie danego problemu. Agencje marketingowe, które wpadają na genialne sposoby promocji produktów lub usług "trudnych" często wyznaczają trendy i tworzą zupełnie nowe formy marketingu, które w następstwie bywają kopiowane, ale nie zawsze udolnie. Dzięki nieznanym twarzom marketingu można opracować coraz ciekawsze jego odmiany i promować marki w sposób zupełnie dotąd nieznany, ale za to przyjazny i skuteczny.

Niektóre sposoby, chociaż niezbyt etyczne (jak marketing niedoborów), bywają bardzo skuteczne, inne - jak reklamy na czole - to "sezonowe hity", które upadają równie szybko jak powstały i po pierwszym złotym strzale znajdują się już na równi pochyłej.

Miarą sukcesu może być trafienie w niszę rynkową i opracowywanie pomysłów, które w 100% fokusują się na kliencie, ciekawym - chociaż bardzo ryzykownym - pomysłem jest również awkward marketingu - promocja tematów wstydliwych ale powszechnych.

Jeżeli chcecie podzielić się własną wiedzą na temat mniej znanych form marketingu - zapraszam do komentowania!

Ostatnio zmodyfikowano: 4 grudnia 2019